Ameryka Południowa, Argentyna, Buenos Aires. Luty 2018. Temperatura powietrza 30°C. Słońce. Deszcz pada sporadycznie, średnio raz na tydzień i trwa pół godziny! A potem znowu słońce. Piękne miasto.
Nieczęsto jest możliwość aby wyjechać na inny kontynent, ale skoro pojawia się okazja, to czemu nie skorzystać? Zwłaszcza, że ta okazja pojawia sie w lutym, kiedy w Polsce jest zima i temperatura powietrza -20°C...
Pierwszy szok to właśnie zmiana temperatury. Drugi – bardzo mili Argentyńczycy, starają się pomóc pomimo trudności w porozumiewaniu się językiem angielskim. Trzeci szok – totalny chaos na ulicach, ludzie jeżdżą jak chcą, chodzą jak chcą... jednak chaos ten jest skoordynowany i w trakcie spędzonych tam 2 tygodni nie widziałam ani jednej stłuczki. Kolejny szok – wszystko jest duże, szerokie, wysokie, przestrzenne... Jedzenie zdrowe, niezmodyfikowane, bardzo smaczne.
Buenos Aires jest nazywane Paryżem Ameryki Południowej, czuje się tu klimat europejski przemieszany z amerykańską wolnością. Jest tu co zwiedzać: piękne, duże, zielone parki i ogrody botaniczne, Plaza de Mayo, El Obelisco, Cmentarz Recoleta, Teatr Colón, Ateneo, Katedra, Muzeum Sztuk Pięknych, Puerto Madero, Planetarium, Centrum Kulturalne... i wiele innych atrakcji do których nie dotarłam, a może i dotarłam ale o tym nie wiedziałam :)
Szczególne podziękowania kieruję dla Vivi i Dariana, którzy swoim towarzystwem umilili mnie i mojej siostrze pobyt w Buenos Aires, jak również stali się naszymi przewodnikami w zwiedzaniu miasta.
Zdjęcia zostały wykonane aparatem Canon 550D.